Wydawnictwa

Jest „ich” ponad pięćdziesiąt. Niektóre w nakładzie kilku tysięcy, inne po kilka setek, ale są też takie opublikowane w dwóch lub trzech egzemplarzach. Zaczęło się od:

„Alchemii przestrzeni”.

Stworzyli dziwną i nietypową, jak na dzisiejsze czasy rzecz. Prywatny album o swoim mieście. Umówili się, że tylko jednego dnia, a wypadło na 14 października 2020 r., od bardzo wczesnych godzin porannych do późnego wieczora spróbują inaczej spojrzeć na miasto, w którym mieszkają.
Stefan – przez obiektyw aparatu fotograficznego. Jego zdjęcia posłużyły też za ilustrację opowieści pozostałych uczestników wyprawy.
Maciej dokładnie opisał przebieg ekspedycji.
Andrzej, plastyk, przetworzył fotogramy na swój artystyczny sposób, dając wyraz wewnętrznych lęków, jak i za miastem, z którego pochodzi – Wschowy.
Swoistą summę złożyła Joanna, poetka, która uważa, że to, co się im zdarzyło, pachnie na odległość metafizyką.
Eugeniusz Kurzawa, „Gazeta Lubuska”, 21-22 sierpnia 2004 r.

Zawsze ciekawiły mnie eksperymenty. Pozwalają one przenieść w strefę praxis pewne wyobrażenia lub teoretyczne modele. Wprowadzają twórczy niepokój i ekscytację. Uczą też pokory wobec nieprzewidywalności świata. Myślę, że te odczucia towarzyszyły autorom przy tworzeniu „Alchemii przestrzeni”. Dopiero niedawno trafiłam na tę książkę, choć od kilku lat interesuję się literaturą lubuską. Została ona wydana dziesięć lat temu w Sulęcinie. Przyznam, że nigdy nie byłam w tym niewielkim mieście położonym niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego. Pociągi tam nie dojeżdżają, więc sulęciński obszar jest dla mnie przykładem pewnej lubuskiej egzotyki. Egzotyki, przez którą rozumieć by można zwyczajność skondensowaną do tego stopnia, że posiada cechy realizmu magicznego.
Wyprawa – to słowo wydaje się zarezerwowane dla dalekiej i długotrwałej podróży, np. dookoła świata czy na szczyt Himalajów. (…) Z wyprawy nie wraca się takim samym człowiekiem. To droga przemienia.
I okazuje się, że nie jest konieczne, aby wędrówka wiodła wyznaczonymi szlakami setki kilometrów od własnego domu. Można zorganizować wyprawę do miasta, w którym żyje się od 55. lat. Inicjatorem takiego przedsięwzięcia był Stefan Wiernowolski, sulęciński fotografik. Wraz z trzema osobami (Maciejem Bardenem, Andrzejem Michałowskim i Joanną Ziembińską-Kurek) podjął się odczytania miasta, jego formy i treści. Wybrali zwyczajny jesienny dzień: poniedziałek 14 października 2002 r., przypadały wtedy imieniny Bernarda i Liwii. Dwa lata później powstał album upamiętniający to zdarzenia – „Alchemia przestrzeni” – tak nazwali swoje (nie)zwykłe odkrycia. (…)
Na pierwszym planie są bardzo dobre zdjęcia. Zbliżenia na wyimki rzeczywistości, na ludzkie twarze w stolarni przy Placu Czarnieckiego, na piekarzy, którzy przed świtem wyjeżdżają z piekarni, na stare schody czy kolejowe tory. Nie jest to typowy album miasta, bo taki, o którym myślę, musiałby uwieczniać tylko najcenniejsze i najokazalsze widoki, a nie marginalne uliczki, odrapane ściany, miejsca tabu. Wiernowolski patrzy na stary sklep czy bałagan na podwórku jak na pejzaż. Podziwia go takim, jaki jest, bo absurdem byłoby mieć pretensje do drzew, że są za mało zielone, dlatego od starego roweru nie wymaga, aby był najnowszym modelem. Sulęciński fotografik widzi w miejscu wartość estetyczną, którą chce zrozumieć. Jest miejskim hermeneutą i autorem nie jednego już albumu na temat obszaru sulęcińskiego. (…)
Mirosława Szott, Lubuskie Pismo Literacko-Kulturalne „Pro Libris”, luty 2014

Kto, kogo i w jaki sposób?

Autorem książki „Demokracja po sulęcińsku” jest znany artysta fotografik Stefan Wiernowolski, autor wielu wspaniałych albumów z przeszłości i współczesności jego miasta – Sulęcina.
Wyobrażam sobie, że zimową porą, gdy za mało światła dla fotografii, Stefan Wiernowolski zagłębił się w lekturę miejscowej i regionalnej prasy, powrócił do wielu dokumentów i w taki sposób wyszła mu książka, którą można czytać na wielu płaszczyznach.
*
Wyobrażam sobie też, jak mogło się nią zdenerwować wielu ludzi w Sulęcinie, bo przypomina sporo brzydkich spraw już dziś nieaktualnych lub świadomie zamiecionych pod dywan. Spośród jej bohaterów, czyli sprawujących miejską i powiatową władzę w Sulęcinie, znam zaledwie kilka osób i to z oficjalnych kontaktów. Czytam więc tę książkę, jako opowieść o spawach miasta w minionym 25-leciu. Traktuje ona bowiem o latach 1990-2015 i podzielona jest na kadencje, jakie sprawowała władza samorządowa.
*
Bałam się trochę tej książki, bałam się, bo sprawy, o których traktuje, są jeszcze bardzo świeże, a autor mieszka obok. Czy uda mu się pokazać problemy z dystansu, bez osobistego zaangażowania? Ale przyznaję, książkę świetnie mi się czytało właśnie dlatego, że jest tak bliska współczesności, a autor obiektywnie i interesująco opowiada. Najpierw o radości z wolności, o entuzjazmie związanym z nowymi wyborami, z nowymi szansami. Podobny wspólny entuzjazm udało się w mieście wzbudzić, gdy ważyły się losy Sulęcina, jako miasta powiatowego. Wszak początkowo nie było go na liście powiatów, ale długotrwałe, programowe i wspólne działania mieszkańców doprowadziły, że uzyskał tę rangę.
*
Ale potem już nieustannie: kto, kogo i w jaki sposób. U mnie nazwisk nie będzie, choć w książce wszystkie są. Tych, którzy pociągają za sznurki, tych, którzy realizują zadania, którzy się buntują, zmieniają fronty, padają, znów się podnoszą. Autor każde zdarzenie opatruje cytatami z prasy, fragmentami ulotek, dokumentów. To nie zmyślenia. Taki jest świat nie tylko wielkiej polityki, ale także rywalizacji w małym mieście. Przez książkę przewinęło się co najmniej sto osób, najczęściej ciekawych, energicznych, z dobrymi chęciami, gotowych służyć swojemu miastu. Dlaczego muszą się spalać w wiecznej walce? Dlaczego wytęskniona demokracja niszczy swoich ludzi?
*
Nie wiem, czy Stefan Wiernowolski nie żałuje, że wydał tę książkę, i to za własne pieniądze. Wiem jednak, że miasto powinno mu być za nią wdzięczne. Zapisał w niej bowiem całą współczesną historię Sulęcina. Że nie piękną, cóż… taka jest cena demokracji.
Krystyna Kamińska, Czytaj ze mną, Echo Gorzowa.PL. – serwis internetowy, 2016-07-10

Miasta partnerskie – Kamen, Beeskow, Friedland, Sulęcin,

Nowy Tomyśl – rok wydania 2010

Fotografie i tekst: Stefan Wiernowolski
Opracowanie graficzne: Andrzej Michałowski

Nakład wyczerpany.

A2 – między Pliszką a Ilanką – krótka historia budowy – rok wydania 2011

Fotografie i tekst: Stefan Wiernowolski
Opracowanie graficzne: Danuta Dembińska i Barbara Rynkiewicz
Do nabycia. Cena – 70,00 brutto + koszt wysyłki

Dwie historie – rok wydania 2013

Fotografie i tekst: Stefan Wiernowolski
Opracowanie graficzne: Barbara Rynkiewicz

Nakład wyczerpany

20 lat miasta Torzym – rok wydania 2014

Praca zbiorowa

Nakład wyczerpany

Demokracja po sulęcińsku – 25. lat samorządu sulęcińskiego – rok wydania 2015

Autor: Stefan Wiernowolski
Opracowanie graficzne i projekt okładki: Andrzej Michałowski
Do nabycia. Cena 30,00 zł brutto + koszty wysyłki

Odwiedź nas

Są wolne miejsca!

Serdecznie zapraszamy